Ami ocenia: Wrześniowe pudełko ShinyBox Beauty School 2017

Witajcie! W tym tygodniu sprawy osobiste powstrzymały mnie przed przygotowaniem obszerniejszego wpisu, lecz nie byłabym sobą gdybym wycofała się tak szybko z postawionego wyzwania publikowania postu każdej niedzieli października.

Do zaprezentowania mam nie lada gratkę, bo moją zdobyczną nagrodę, czyli wrześniowy ShinyBox.
ShinyBox jest płatnym serwisem subskrypcyjnym, w którym zainteresowani otrzymują co miesiąc kurierem pudełka-niespodzianki z różnymi kosmetykami kolorowymi lub pielęgnacją. Zabawa polega na tym, że płacisz mniej niż wynosi wartość produktów z pudełka, ale nie masz pojęcia co dostaniesz. Są na przykład różne warianty kolorystyczne/zapachowe i wszystko jest losowe.
Szata graficzna pudełka wyjątkowo mnie urzekła, a box zachowałam i trzymam w nim moje kosmetyki których używam na co dzień (jest super wygodny i nareszcie chaos na moim biurku jest mniej więcej ogarnięty).

Wrześniowy "Beauty School" box składa się w moim przypadku z 8 produktów:

  1. CleanHands pielęgnujące mydło do rąk. Ktoś powie-"o, dostała mydło, no świetnie." A właśnie że super, bo mydło do rąk to jedno z najszybciej kończących się kosmetyków w moim domu. Ślicznie pachnie cytrusowo, jakby mandarynka, 250 ml piechotą nie chodzi i używam mydełka z wielką chęcią. Ten produkt z pudełka oceniam 10/10.
  2. Smart Girls Get More paletka do konturowania. Tutaj było dużo niewiadomych, zamiast paletki można było otrzymać błyszczyk 3D. Paletka ma dwie wersje kolorystyczne (mam jaśniejszą). Od razu nadmienię, że bardzo lubię SGGM za jakość i niską cenę (mam sporo produktów które lubię). Paletka to 5/10 z kilku powodów. Po pierwsze, jako testerka mam sporo kosmetyków tego typu i nie potrzebowałam kolejnej paletki do konturowania. Dodatkowo, przy porównaniu z Kobo, SGGM wychodzi dosyć blado, bo Kobo jest niewiele droższa, a ich paletka do konturowania lub pojedyncze cienie mono są lepiej napigmentowane i to nimi wolę konturować. Najsłabiej oceniam trójkącik z rozświetlaczem, prawie nie widać go na skórze i łatwo go zetrzeć. 
  3. Novex maska do włosów z olejkiem arganowym. Szybki research pokazał mi, że ta maska dostępna jest online, wcześniej nigdzie takiej nie widziałam. Pachnie intensywnie, jakby kwiatowe nuty, ale nie potrafię określić. W każdym razie nie jest źle. Stosowałam już maskę na końcówki i na długości i jestem zadowolona. Fajnie nawilża, solidne 9/10, bo nawet mini opakowanie 100 g jest takie słodziutkie i przydatne na wyjazdy.
  4. Upominek-Biały Jeleń aksamitny kompres do opuchniętych nóg i stóp. Tutaj nastąpiło załamanie i wielki smutek, bo bardzo mi się spodobał ten kompres, 2 ml wystarczyło akurat na jedną aplikację na stopy. Fajny produkt, ślicznie pachnie, jest bardzo lekki, szybko się wchłania, chłodzi i faktycznie przynosi ekspresową ulgę stopom. Jestem zachwycona i rozejrzę się za nim w drogeriach/aptekach. Mocne 10/10.
  5. Cashmere baza pod cienie w słoiczku. Przyznaję, że do tego typu produktów podchodzę wyjątkowo nieufnie. Sama nie używam baz, nakładam cień po prostu na korektor i zawsze jestem zadowolona. Baza nie zachwyciła mnie niczym specjalnym, cienie utrzymują się tak samo dobrze, a nawet lepiej na sprawdzonym korektorze. Nie podoba mi się jej konsystencja, mam wrażenie że lada moment zaschnie na kamień. Słabo, daję 2/10. 
  6. Pierre Renee wkład cień do powiek. Z mixu 5 kolorów akurat dostałam ładny, ciepły brąz. Jestem zadowolona, cienie Pierre Renee swatchowałam wiele razy w Naturze. Nadal wolę Kobo lub My Secret. Oceniam 7/10.
  7. BellaPierre shimmer roll. To nic innego jak rozświetlacz do twarzy lub ciała w kulce. Aplikacja jest bajecznie prosta i znacznie bardziej przemawia do mnie rozświetlacz roll-on, niż w kamieniu lub sypki. Do tego produktu nie potrzebujemy specjalnego pędzla w kształcie wachlarza, a wystarczy opuszek lub pędzel każdego innego kształtu aby produkt delikatnie rozetrzeć. Przydatny produkt o pięknym błysku i szampańskim odcieniu, przypomina mi moje ulubione sypkie cienie Stardust z My Secret. 9/10
  8. Delia lakier do paznokci coral. Z ogromu kolorów do wyboru dostałam średnio przydatny, bo pastelowo niebieski/navy blue 155. Jest dosyć kryjący, lecz na tyle wodnisty iż nie pokryje idealnie paznokcia za 1 pociągnięciem. Kolor może nie rzuca na kolana, ale mieści się w gamie pastelowych więc jest do noszenia. Podoba mi się, że nieprzyjemny zapach ulatnia się wyjątkowo szybko. W gamie kolorów lakierów jest również holo, a cena jest przystępna (6,50 zł) dlatego jak gdzieś znajdę lakiery Delia Cosmetics to kupię i wesprę polską firmę. Oceniam 5/10, bo serio lakierów mam ponad 30 i to wyjątkowo subiektywna ocena.
Dodatkowo do ShinyBoxów dodawane są mini książeczki (ok. 25 stron, format A4) z opisem każdego z produktów, zdjęciami, reklamami, przepisami i poradami beauty.  
PS wrześniowy box zawierał również produkt specjalny od ShinyBox, Face Chart. Jest to notesik formatu A4 z 26 stronami z nadrukowaną twarzą na którym można robić makijaże próbne. Sama korzystałam z takiego wynalazku już nie raz na konkursy makijażowe kiedy musiałam kombinować z bardziej zaawansowanym blendowaniem i przejściami kolorów. Natomiast zupełnie nie rozumiem wyceny tego produktu, gdyż taki notesik w książeczce wyceniony został na aż 20 złotych! To prawie pełna złotówka za 1 stronę. Ja swoje szkice drukowałam zwyczajnie z gotowych template z internetu na zwyczajny papier i z użyciem zwyczajnego tuszu. Bez problemu mogłam na kartce malować i łączyć cienie, czy pomadki. 20 złotych to zdecydowanie za wysoka wycena i nie dziwię się, że sporo osób, które za box zapłaciły taki produkt specjalny zdenerwował. Nie każdy jest make-up artist i dla wielu taki 'prezent' jest wyjątkowo nieprzydatny. Dlatego też Face Chartu nie ma u mnie na zdjęciu i go nie ocenię. Odnotowuję tylko jego istnienie w boxie i kontrowersje z nim związane.

Podsumowując, wrześniowy ShinyBox "Beauty School" zebrał ode mnie całą skalę ocen, poprzez 2 za bazę, na aż dwóch 10 kończąc. Sporo produktów okazało się trafionych, a były i takie po które wybieram się do sklepu. Jako aktywna testerka produktów kosmetycznych i pielęgnacji raczej nie przystąpię do subskrypcji ShinyBox, bo po prostu nie nadążyłabym ze zużywaniem kolejnych niespodzianek. Uważam natomiast, że idea takich serwisów jest ciekawa i nie raz zdarzyło mi się oglądać filmiki/czytać wpisy o boxach tego typu. Powiem Wam, że zaskoczenia i zabawy przy otwieraniu jest mnóstwo, nie wiadomo co w takim pudełku siedzi, a ShinyBox naprawdę jest ładniutki i widać troskę o klienta. Jeśli ktoś nie ma piętrzących się na półkach produktów czekających na testy, a chciałby zobaczyć inne kosmetyki niż tylko te dostępne w drogeriach, to ShinyBox jest świetnym pomysłem. 

A co Wy myślicie o takich boxach? Jesteście zachęceni do subskrypcji? Jesteście ciekawi któregoś z produktów z mojego pudełka? Piszcie w komentarzach. 

Dziękuję za czytanie tej kolumny tekstu (nie miałam w tym tygodniu czasu na zdjęcia) i życzę udanych ostatnich chwil niedzielnych i dobrego tygodnia. Do zobaczenia w kolejnym wpisie, Ami-rocks! ❤

Komentarze

Popularne posty