Ami ocenia: ShinyBox Time to Shine – styczeń 2019


Trafiła mi się nie lada gratka, ponieważ znowu otrzymałam dzięki uprzejmości ShinyBox ich najnowsze oczko w głowie, czyli styczniowe Time to Shine.

Na moim blogu oceniałam już kilka boxów od Shiny i miałam często mieszane uczucia. Ideą takich niespodzianek jest otrzymywanie ich w miesięcznej subskrypcji, nie wiedząc co dostaniemy i płacąc mniej, niż gdyby wykonać takie zakupy samodzielnie.

Ocenianie boxa zacznę nietuzinkowo, bo chciałabym pochwalić nową odsłonę pudełek Shiny. Są one otwierane od góry i 2-częściowe. Łatwiej potem wykorzystać je na drobiazgi. Już wcześniej na blogu pokazałam je w poście 'Ami radzi' i tam możecie zobaczyć co w nich trzymam :) 

Zwyczajowo już Shiny wybiera 7 produktów dla klientów, w moim boxie były to:


1. Bell Lip Lacquer Liquid. Upiekło im się tym razem, gdyż otrzymałam odcień 04, który jest ładnym, nienachalnym, zgaszonym różowym nudziakiem. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że nie jest to matowa pomadka, a gęsty błyszczyk. Jest trochę klejący, ale wygląda bardzo ładnie na ustach i nie zjada się od razu. Ma też właściwości nawilżające i subtelne drobinki powiększające optycznie usta. Oceniam 8/10.
2. Bell Powder & Blush. Trafiła mi się wersja jaśniejsza 01. Niestety, tutaj kiszka. Nie rozumiem produktów tego typu. Mozaika jest stanowczo za mała, aby użyć jej oddzielnie pędzlem do twarzy. Wszystkie połączone kolory na policzkach dają wrażenie, że nie mam pojęcia co robię i mylę róż z bronzerem. Jedyne zastosowanie tego produktu jakie wymyśliłam to zabranie tylko tego 'czegoś' na wakacyjne wypady kiedy ma znaczenie ile kosmetyków zabieramy. Wydaje mi się, że w kryzysowej sytuacji dałabym radę opuszkiem palca nałożyć róż tam gdzie trzeba, a beżem i ciemniejszym kolorem pomalować powieki? Bell w tym momencie dostaje dużego minusa i dostaje 2/10.
3. Bell Brow Modeller Gel. Bell po raz trzeci. Żel do brwi otrzymałam w odcieniu 01, na moje oko jest brązowo szary, ale nie jest ciemny. Do moich brwi się nadaje, ale gdybym kupowała sama pewnie wybrałabym 02. Aplikator jest mały, ale osoba wprawiona w delikatnej i subtelnej korekcie brwi powinna dać sobie radę. Konsystencja jest moim zdaniem trochę rzadka jak na żel, ale produkt zużyję i nie mam większych zastrzeżeń. 6/10.
4. Carlo Bossi Parfumes L'Amour. Trochę już obserwuję ShinyBox na SNS i zdziwiłam się, że w tym boxie dodano zapach! Otrzymałam perfumetkę 9,5 ml w trochę kiczowatym różowym pudełku i nie spodziewałam się szału w kwestii zapachu. Może kiedyś na blogu podzielę się swoją kolekcją perfum i napiszę coś więcej o rozwijaniu się zapachu i nutach. Wracając do L'Amour, niestety są okropnie kiczowate i pachną gorzej niż no name perfumy, które kupowałam z koleżankami w gimnazjum. Duży minus i ocena 1/10 jest w pełni zasłużona.
5. Schwarzkopf Gliss Kur Szampon do włosów Purify & Protect. W końcu! Nareszcie! Czekając na box spodziewałam się przynajmniej 2 produktów do włosów, myślałam że może będę miała wielkie szczęście i otrzymam wszystkie 3... Dostałam aż cały 1. Nie ukrywam swojego smutku, gdyż jestem przede wszystkim włosomaniakiem, a tu taki bummer. Szampon Gliss Kur jest nowością, więc bardzo chętnie go złapałam od razu do przetestowania. Pieni się ok, ale nie jest to delikatny szampon, a raczej taki do mocno zniszczonych włosów - zawiera keratynę i silny detergent. Jestem zadowolona, ale mogłam się po niego przejść do pobliskiego Rossmanna. 9/10.
6. Bell pomadka Secretale Nude. I znowu Bell. Czy to jakiś spisek, że akurat kosmetyków do makijażu mam całą furę, i tak bardzo chciałam coś z pielęgnacji, a tu Bell mnie wzięło na celownik. Jednak ta pomadka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła i zdecydowanie ostudziła mój gniew. Po pierwsze, opakowanie jest po prostu śliczne i eleganckie, a pomadka stosunkowo mała, więc może w końcu zużyję kosmetyk kolorowy do końca przed upływem ważności. Po drugie, pomadka ma przyjemną, kremową konsystencję i jest satynowa - ładnie wygląda na ustach. 8/10.
7. Dermaglin Maseczka regenerująca. Ostatnia propozycja dla mnie w ShinyBox to maseczka z zieloną glinką, miodem i olejkiem pomarańczowym. Jestem zadowolona ze składu tej maseczki - zawiera naturalne składniki. Oczywiście saszetka jest jednorazowa i zawiera 20 g produktu. 7/10.

Nie da się ukryć, że w styczniu 2019 w moim Shinyboxie rządzą niepodzielnie produkty Bell. Jedni będą tym faktem zachwyceni, inni zasmuceni. Troszkę ubolewam, że zamiast tych produktów 1/10 i 2/10 mogłam otrzymać maskę Vis Plantis i odżywkę Anwen na które właściwie najbardziej czekałam. Oczywiście nastawiam się pozytywnie, szczególnie, że jestem zadowolona z większości kosmetyków, ale nadal ShinyBox mogliby popracować nad komponowaniem różnorodnych zestawów.

A ja cóż, witam Was w 2019 i wracam testować kosmetyki.
Do zobaczenia w kolejnym wpisie, 

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty