Rossmann Update 2017, czyli na co Ami wydała swoje miedziaki na promocji -49%, -55% ?! Pierwsze wrażenia

Witajcie w moim drugim wpisie. Tak jak obiecałam postanowiłam podzielić się swoimi łupami z promocji w Rossmannie, o której pisałam tu: klik.
Udało mi się kupić wszystko co chciałam, a tylko dlatego bo miałam dużo sprytu, troszkę wolnego czasu, ale chyba najwięcej szczęścia :)
Wpis podzielę na kategorie: Twarz, Oczy, Usta. Zapraszam do porównania z moją wishlistą z zeszłego tygodnia.

Twarz:

  • Puder ryżowy Rice Powder Wibo (5,5 g). Można powiedzieć, że zaszalałam bo zazwyczaj nie kupuję dubli. Ty razem skusiłam się na aż dwa pudry ryżowe z Wibo, głównie z powodu z jaką szybkością znikały w koszykach innych Pań. W sumie kupiłabym i trzeci gdyby nie głos rozsądku (Protip: jednorazowo można kupić maksymalnie 3 te same produkty). Teraz trochę żałuję, bo taki nieotwarty puder może stać nawet rok na półce, pewnie i dłużej, ale gwarancji powyżej roku nie daję.
Puder zaskoczył mnie zapachem, jest dosyć niepokojąco chemiczny i apteczny, ale nadal delikatny i niewyczuwalny na skórze. Od razu da się zauważyć, że puder jest grubo zmielony, co niestety utrudnia jego aplikację, a nawet zauważyłam problemy z wysypaniem go z opakowania. Na twarzy szału nie robi. Wiele dziewczyn skarży się na bielenie, tego nie mogę potwierdzić po jednej aplikacji. Do wyrobienia sobie o pudrze ryżowym Wibo opinii potrzebuję większej ilości testów, ale na razie stwierdzam, że jest dosyć średni, a na pewno puder bananowy jest lepszy jeżeli chodzi o konsystencję: sunie po skórze i zostawia ją aksamitnie gładką, jest bardzo drobno zmielony. Najważniejsza kwestia, czyli matowienie jest przeciętne - moja mieszana skóra jest delikatnie świecąca już po 3 godzinach. Lepszym zamiennikiem Wibo Rice Powder jest ten od Smart Girls Get More (marka ta jest dostępna w drogeriach Natura). Mnie puder ryżowy od Wibo nie zachwycił, spodziewałam się o wiele dłuższego matu i drobniutko zmielonego proszku.
  • Ostatecznie zrezygnowałam z podkładu True Match od L'oreal, bo gama kolorystyczna na Polski przynajmniej rynek woła o pomstę do nieba (czyt.: jasne tony są tylko różowe, w Rossmannie nie ma odcienia 1W). Dlatego wybrałam Bourjois Healthy Mix w najjaśniejszym odcieniu 51 Light vanilla
    Specjalnie dla Was przygotowałam zestawienie kolorystyczne moich ulubionych podkładów z nowym zakupem z Rossmanna. Zdjęcie zrobione zostało przy oknie w naturalnym świetle i nie zostało poddane obróbce. Jak widać Healthy Mix w najjaśniejszym odcieniu 51 light vanilla jest mocno żółty, ale również ciemniejszy niż moi dotychczasowi ulubieńcy. Po pierwszej aplikacji jestem zadowolona, bo ładnie wtapia się w skórę i nie widać różnicy kolorów na szyi. Jestem ciekawa jak będzie przebiegała nasza 'współpraca' i na razie nie żałuję zakupu.
Oczy:
W tej kategorii mam do zaprezentowania dwa produkty, o których wspominałam w wishliście:
  • Hypoalergiczna długotrwała konturówka do oczu Bell w odcieniu 03 Nude zaskoczyła mnie wyjątkowo pozytywnie. Co prawda nie spodziewałam się niczego innego, bo polecała ją sama Maxineczka, którą lubię i oglądam na YouTube. Konturówka jest wyjątkowo kremowa i pozostawia ładny, beżowy kolor na linii wodnej już po pierwszym kontakcie ze skórą. Testowałam ją już 3 razy i nie mogłam się nacieszyć, że dotrwała aż do demakijażu wieczorem. Uniwersalny kolor, dostępność i łatwość aplikacji to ogromne atuty tej kredki. Ja również zostałam jej fanką i dokupię brązową lub czarną:)
  • Tusz Volume Million Lashes fatale L'Oreal. Dotrzymałam obietnicy i kupiłam. Nie byłam pewna, bo testowałam dotychczas tylko So Couture i So Couture So Black, ale skusiłam się i nie żałuję. Ta wersja posiada szczoteczkę silikonową zbliżoną kształtem do Maybelline The Rocket Volum' Express, o której pisałam w zeszłym tygodniu. Te małe igiełki idealnie okalają rzęsy formułą i pozostawiają je pięknie rozdzielone, wydłużone, a moje również podkręcone. Wczoraj przyglądałam się dokładnie rzęsom przy demakijażu i faktycznie widać różnicę. Po pięciu dniach codziennego używania stwierdzam, że Fatale jest porównywalna, a nawet lepsza niż polecana przeze mnie The Collosal Volum' Express Smoky Eyes. Obie maskary dają dramatyczny efekt, ale mój nowy nabytek ma lepszą szczoteczkę, która nie brudzi górnej powieki, co Collosal potrafi. Bardzo polecam jej zakup i mam nadzieję, że formuła pozostanie na długo świeża, bo to również ogromnie ważne. PS Moim zdaniem Fatale daje mocniejszy efekt od So Couture i lepiej dogaduje się z moimi dłuższymi i dosyć gęstymi (ale bez przesady) rzęsami.
Usta:
Ostatnia już kategoria, a w niej dwa moje ulubione produkty do pielęgnacji, bo pomadki i szminki zużywam w ślimaczym tempie :)
  • Lip Butter/Masełko do ust Nivea coconut. Rozpoczęła się moja ulubiona pora roku i nie wyobrażam sobie zostawić moich ust na pastwę wiatru i mrozu. Masełka Nivea wielbię za ich dobroczynne działanie na moje usta. Wystarczy, że je posmaruję rano i od razu dzięki parafinie są przywrócone do życia i nawilżone na dłuższy czas. Moim zdaniem to najlepszy produkt do pielęgnacji ust na jesień/zimę jaki kiedykolwiek testowałam (używałam Carmex, Perfecta, EOS, Ziaja, Body Club, Alterra, Vaseline, Balmi). Masełka Nivea mają idealną konsystencję pomiędzy twardą, a jednak plastyczną i łatwo rozprowadzającą się na ustach. Wszystkie (oprócz makadamia) pachną obłędnie i gotowa jestem je zjeść. Stosuję je już od dobrych kilku lat i posiadałam wszystkie warianty zapachowe/smakowe. PS Mam ochotę obedrzeć Rossmann ze skóry, bo mają wszystkie warianty tylko nie najlepszy Karmelowy, nie mam pojęcia co z nimi nie tak, ale są inne drogerie. PPS Zdaję sobie sprawę że niektórym parafina nie służy, więc nie musicie kochać tych masełek tak mocno jak ja.
  • Balsam EOS coconut milk/summer fruit. W ostatnim wpisie dałam popis swojego uzależnienia od EOS-ów, więc napiszę tylko tyle, że są niezastąpione w podróży. Na razie otworzyłam tylko coconut milk, ale już jest moim ulubionym balsamem. Pachnie ślicznie i zupełnie nie spodziewałam się, że smakuje i pachnie faktycznie jak słodzone kokosowe mleko. Jestem zachwycona i musicie choć raz spróbować.
To już koniec mojego szaleństwa zakupowego na promocji Rossmann 2017. Istnieje prawdopodobieństwo popełnienia przeze mnie kolejnych zakupów. Jak pisałam wcześniej te konturówki Bell do oczu bardzo kuszą, a jako fanka delikatnego makijażu taka czarna lub brązowa kredka byłaby lepsza niż eyeliner. Wiadomo również, iż jeśli tylko zobaczę EOS truskawkowy to rzucę się na niego jak oszalała. 
Bardzo dziękuję Wam za czytanie, a w komentarzach zapraszam do pisania co Wam udało się upolować na promocji, czy lubicie promocje takiego typu, a może omijacie Rossmann szerokim łukiem i kupujecie przez internet? Będę również niezmiernie ciekawa Waszych ulubionych produktów do pielęgnacji ust, może któraś/któryś z Was próbował/a nieznanych mi balsamów? 
Mam tyle pomysłów na wpisy na następne tygodnie, zamierzam wprowadzić też wpisy anglojęzyczne z DIY. Pozdrawiam Was czytelnicy serdecznie i udanej niedzieli ❤ Ami-rocks!

Komentarze

Popularne posty